Wolność heretyka
Mroczną ścieżką podążam
pełen strachu i obaw,
Strzygi i topielice moja udręką
Grodzą mi drogę niczym staw.
Przepędzam je ręką, bezradnie
czarną chmurę zdmuchując.
serce mocniej bije, już biegiem
uciekam schronienia szukając.
Z czarności popadam w czarność
lecz lepsza ta ciemnia, taka spokojna,
bo nad marnością to marność,
ona mym ciałem sie teraz upaja.
Pocharatany w czym broczyć mam krew?
wyzionąć ducha i odejsć?
czy poczuć w zawiści zwycięzcy honory?
Odwrócić głowe za cierpienia
te wszystkie, nie wyznać za nie pokory?
Spętany świat węzłem nienawiści
obraca przeciw sobie tłumy
herezja to wolność, drogą samotność
Wpływam nań niczym Kolumb w oceany.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.