Wspomnienia wracają jesienią
Październik w fazie szkarłatnego przepychu
zebrał wszystkie rozproszone
przez lato promienie słoneczne, i ubrał
się w nie jak w suknię. Liście drzew
zmieniając kolor mienią się głębokim,
śliwkowym fioletem. Inne złote przybierają
na krawędziach odcień najbledszego z
możliwych różu. Śliczna droga obsadzona
klonami i złotobrązowymi
bukami prowadzi w stronę gęstego,
świerkowego lasu. Opodal pola kąpią się w
słońcu i delikatnej mgiełce. W powietrzu
unosi się zapach palonych liści. Z góry
dochodzi krakanie gawronów. Piękno złotej
polskiej jesieni, babiego lata zapiera dech
w piersiach. Ogarnęła ją fala wspomnień, na
które powinna być już uodporniona. Może nie
bolą tak jak kiedyś, ale wciąż jeszcze
dokuczają.
W obecności innych ukrywa swój ból ,
zmuszając się do uśmiechu. Ból, który po
sobie zostawił, utkwił zbyt płytko pod
powierzchnią świadomości. Cudowny świat
runął jak domek z kart, bez niego świat
stał się pustą, dziką krainą. Nie sposób
znieść myśli , że ze słodkiego snu
obudziła się w otchłani smutku. Oczy stały
się jeszcze większe i bardziej zamyślone,
można w nich dostrzec niewysłowioną
rozpacz. Miłość nie zawsze daje się
pogodzić z rozsądkiem, on odarł jej serce
ze wszystkich zasłon, obnażając je.
Twierdził, że wszystko w niej jest dla
niego nowym źródłem zachwytu, ale gdyby
kochał tak jak ona, nigdy by nie odszedł.
Ale stało się, dni które potem nastąpiły
wlokły się niczym w zwolnionym filmie.
Pełzały długimi , mokrymi
od łez nocami i beznadziejnymi dniami. Tak
bardzo pragnęła poczuć jego ciało przy
swoim, poczuć jego ramię obejmujące w pasie
i unieruchamiające ją całą. Załkała i ten
jęk stał się barierą oddzielającą ich od
siebie, rzeką, za którą się schroniła.
Słońce koloru ciemnej czerwieni zachodziło
powoli żegnając się z dniem. Drzewa w
zapadającym zmroku przypominały minione
zjawy. W bursztynowym odcieniu wieczorze
podnosił się znad zasypiającej ziemi duży,
okrągły księżyc. Niebo zalśniło nowymi
gwiazdami, a każdą widać było tak wyraźnie
jakby zostały wycięte laserem w czarnym
szkle.
W życiu tylko jedno jest pewne:
niepewność.
Tessa50
Komentarze (11)
Gdyby kochał równie mocna jak ona...
Pozdrawiam
Teresko,jak zawsze zachwycasz...władasz tak lekko
piórem, niczym dobry malarz pędzlem...takie bogactwo
kolorów,pełna paleta barw,piękne opisy,potrafisz
tworzyć prozę,którą z zaciekawieniem i fascynacją
czytam...pozdrawiam serdecznie...
po przeczytaniu twojej prozy poczułem w sercu smutek
i wzruszenie...słowa nie przeleją tego na papier w
dosłownym znaczniu tego co w duszy gra
Piękny,....wzruszający...tak bardzo...
Witaj Tesso!! lubię czytać te Twoje opowieści, są
takie romantyczne i pełne uczucia++++
Pozdrawiam serdecznie :))
Tesso kochana zachwycasz bogactwem slow,kolorow i
uczuc.I zgadzam sie z Toba,niepewnosc jest tym co nam
na codzien towarzyszy.Pozdrawiam serdecznie+++
Niepewność i to , że jesień na pewno zakończy gorące
lato.
A miłość...kto ją zrozumie.
Przyroda jak zawsze u Ciebie żyje, mieni się kolorami.
Pozdrawiam najserdeczniej:))
Witaj, żeby tylko Kornatka nasza kochana nie obraziła
się Tesso za Twoje przejęzyczenie.
Koloratka to JAAAAAAA:))))))))))))))
Wolę ciepłe komentarze (dawać) bo nie za bardzo mi
idzie ( w pisaniu raczkuję) ale Twój październik
zrobił na mnie wrażenie, bardzo duże zresztą. Lubię
Twoją prozę. Pozdrawiam cieplutko, jak nie wiem co.
Tesso, póżniej skomentuję, teraz nie mam czasu.
Chciałam Ci tylko powiedzieć słodka, że nie jestem
Koloratką:)))
Plotę, plotę, ale nie koloruję:)))
Pozdrówka, ubawiłaś mnie przeurocza. Pa:)))
Tesso - czy czytałaś Mniszkównę? Wrzos? Tęsknota do
cudownej wiejskiej przyrody - jeszcze wówczas nie
zdominowanej przez kombajny, bogate wille, ryczące
quady i sztuczną żywność w wiejskich sklepach a raczej
brak świeżych warzyw i owoców. 23 letnia bohaterka
ginie w dusznej atmosferze stolicy w świecie obmowy i
intryg.Niepewność? A jaką ma czytelnik pewność, że
asfaltowa dżungla go nie udusi? Żadnej pewności.
Pozdrawiam serdecznie.
Poruszyła mnie Twoja proza. Bardzo ładnie i z uczuciem
napisana. Pozdrawiam ślicznie.