Wspomnienie
Dla uspokojenia mojego sumienia.
Niezliczone oddechy starganego sumienia.
Niezliczone spojrzenia zamkniętych
pieczęci.
Utarte chwile upojnego myślenia.
Utarte... A my dopiero poczęci.
Pamiętasz? Ten dzień chwalebny?
Pamiętasz? Drżenie jedwabnej pościeli?
Świat jak pozytywki dźwięk wieczny.
Świat nie czerni, lecz olśniewającej
bieli.
Patrz! Czerwień rażąca na niebie.
Patrz! Wyryty ślad w sercu otchłani.
Czy w milczeniu mędrca patrzę na Ciebie?
Czy to Ty tam wśród pędzących łani?
Czuję ostrość kosy na mnie patrzącej,
Czuję esencję trwogi niezmiernej.
Sama... Bez wiary, bez iskry płonącej.
Sama... Szukając nadziei pokornej.
Tam zamknięta w bezmiarze cierpienia,
Tam pomiędzy czyhającymi szponami,
Widzę jasność tańczącą, pełną ukojenia,
Widzę i lecę z nią wraz z białymi
latawcami.
Komentarze (2)
Piękny wiersz! Myślę, że rozumiem Ciebie ale wiem
również, że chyba nigdy nie dowiem się, co tak
naprawdę gra w Twojej duszy, przy każdej ze strof tego
wiersza! A może jednak??!!
Podoba mi się wiersz, forma trochę mniej.