Wspomnienie
napisany w gorącą, lipcową noc...
Gorycz i smutek w mym sercu
Niepokój i lęk w mej duszy
Wspomnienie to mnie zabija
Czy tak naprawdę być musi?
Wołam o pomoc, proszę
Nocnych pustkowi błonie
Samotność me ciało wypala
A moja dusza wciąż płonie
Płomieniem co nigdy nie zgaśnie
Światłem co umysł oświeca
I sprawia abym zrozumiał
Tłumaczy bym nie pamiętał
Czy szukać mam wyzwolenia,
Odszukać źródła swobody?
A może uciec do cienia
Pozostać na zawsze młody…
Czas goi rany, cielesne
Umysł prawd martwych broni
A ja wciąż czekam na życie
W martwej pustkowia toni…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.