Wspomnienie
*
Wspominam z nostalgią te wspaniałe lata
Gdy pierwszego września ładnie
ostrzyżony
W granatowym fartuszku z tarczą na
rękawie
Szedłem dumny do mojej ukochanej szkoły
*
W tornistrze piórnik drewniany
W nim dwie stalówki obsadka
Pięćdziesiąt groszy schowane
Na oranżadkę od dziadka
Dziewczyny w końskie ogony
Lub warkoczyki czesane
I Panie nasze Panie
Wtedy naprawdę kochane
Szlaczki robione w zeszytach
Kleksy żyletką skrobane
I atramentowe palce
Po szkole tarte o kamień
I wszystko było tak piękne
Że dzisiaj jeszcze łzę ronię
Część mojej klasy odeszła
Ale ją kiedyś dogonię
Nikt nam tych lat nie zabierze
Nic nie zasłoni nam słońca
W nas jest ta magia z dzieciństwa
I będzie z nami do końca
Komentarze (33)
Zgadza się , wspomnień nikt nie odbierze :)
Pozdrawiam:*)
Dziękuję wszystkim za komentarze.
Tego się nie zapomina :)
Pozdrawiam.
Tak, nikt nam wspomnien nie zabierze.
Pozdrawiam:)
Witaj Tomku:)
Też miło wspominam te czasy kiedy szło się do
pierwszej klasy:)
Pozdrawiam:)
Piękne wspomnienia szkolnych lat. Pozdrawiam
serdecznie:)
Wywołałeś wspomnienia...ale to już było i nie wróci
więcej...ech szkoda takich młodych beztroskich lat...
Pozdrawiam z uśmiechem :)
rozczuliłeś wspomnieniami - mam podobne i coraz
częściej z nostalgią do nich wracam:-)
pozdrawiam
Prawie wszystko się zgadza. Chyba jedynie miłość do
szkoły (w moim przypadku) nie była aż tak silna.
Miałem taki piórnik, teraz mam podobne wspomnienia :)
Tak to było w pierwszych edukacyjnych klasach,
kalamarze z atramentem zamontowane w lawkach, pisanie
piórem, szlaczki. Oranżada w proszku - byla faktycznie
po pięćdziesiąt groszy. Długopisem - pisanie
zabronione. - Pozwolono nam chyba od czwartej klasy, a
wklady do długopisow - chodzilem wtedy - napełniać do
specjalnego - prywatnego punktu połączonego z naprawą
- czyli repasacją pończoch. Nauczyciele- wychowawcy -
powszechnie szanowni - kochani jako autorytety i osoby
bliskie.
Podoba się - jako wiersz i - jako wspomnienie.
Pozdrawaim serdecznie:)
...moja klasa nazywała się "muchomorki", dlatego
mieliśmy czerwone kołnierzyki w białe kropki i
oczywiście "plastikowe" granatowe chałaty...oj te
czasy, ale pamięć jeszcze wyraźna:))
wzruszyłeś ta nostalgią za naszym dzieciństwem.
Zazwyczaj za te pięćdziesiąt groszy kupowaliśmy
bułkę...
Rozczuliłeś wierszem prawdziwie.
Mieliśmy jednakowe fartuszki, tornistry i tenisówki
malowane kredą. Lubiliśmy oranżadkę w proszku,
mieliśmy obdarte kolana i nie robiliśmy afery z
niczego. Nie było kolorowo, ale mieliśmy wyobraźnię...
To "se ne wrati".
Pozdrawiam :)
Cieszę się.