Wstydliwe maki
Wybierałem źdźbła trawy,
kwiaty połamane,
delikatnie, by nie szarpnąć,
włosy miałaś splątane.
Przyklejone potem
do szyi i skroni,
pachniałaś seksem i ziołami,
tajemnicą łąki zielonej.
Byłaś taka lekka
jak mlecze wzruszone,
ciężar pożądania przycichł gdzieś z boku
tak jak my zmęczony.
Nie szukałem go teraz
w twoje ciało mocno wtulony
widziałem wszystko zielone
i kolorowo.
Byłaś tam ze mną, potem przyklejona,
błogo falowały pragnienia zmęczone,
nie było w nas wtedy żadnej
wstydliwości,
lecz maki spuściły oczy zawstydzone.
Komentarze (5)
Jak pięknie..! Chciało by sie być na miejscu tej
dziewczyny!!! Pięknie opisana namiętność!!
genialny wiersz! naprawdę bardzo dobry, i przyjemnie
się go czyta (ja czytam go już czwarty raz:P) cudny.
pozdrawiam :)
Erotyk z prawdziwego zdarzenia, poezja w realizmie
wspaniale zagrala, tylko te maki... wstydliwe oczy
spuscily, jak ja...
no no,podoba mi sie ta łąka,maki,zapach ziół i
seksu..no i wy pośród nich...w zimne listopadowe dni
zrobiło sie uf..gorąco..
,,pachniałaś seksem i ziołami'';-)uśmiecham się, bo to
zdanie mi coś przypomniało.Urokliwy wiersz;-)