Wszystko mija... panie A.M
Methinks, I see...where?
-In my mind's eyes
Shakespeare
Idąc ulicą, przez miasto pogrążone w
ciemności
Słyszę, widzę, czuję ludzkie boleści i
niewinności.
Księżyc jasnym pomrokiem daje znać o swym
istnieniu,
Lecz po cóż to, i tak wszystko zaniknie w
oka mgnieniu
Ktoś jęczy, ktoś słucha, ktoś szepce komuś
do ucha,
Nie, nie to nie szept to skrzek, ktos na
wietrze dmucha.
kobiety nie rozumieją tak wyśmiewają,
wytykają szydzą.
Ona widzi, ja widzę, ale oni? Oni nie
widza.
Ona jęczy, wzdycha tęskni i płacze
" Już nigdy Władzia mego nie zobaczę!"
"Tyś malutki jak ziarenko odszedł w boskie
łono
Matkę swa opuściłeś, lice zostawiłeś łzy
już me płoną".
Patrzcie ludzie ona znika! Rozpływa się na
wietrze!
To matka tęskniąca, zamienia się w gęste
powietrze.
Nie wierzycie mi? Czemuż? Dlaczego
milczycie?
Mowie jawnie to, co czuje, nie chowam tego
skrycie.
Nie poznajecie? Ten zarys w górze to ona
-kobieta cierpiąca-
Teraz młoda, szczęśliwa, piękna i potężna
lecz milcząca.
Księżyc zgasł, płomień trząsł lud się
rozszedł
zostałam sama na ulicy i mrok też
odszedł.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.