Wy
Uchylcie swe skronie przed zmartwieniem
jak kwiaty zwiędnięte opuszczają łepki
Nie żałujcie dziecku suchej przylepki
Ono i tak nie zna nic po za cierpieniem
Zamknijcie swe usta złośliwe
Niech głosy umilkną na wieki
Słowa przestaną być wtedy kłamliwe
Mądrości wyrzućcie do rzeki
Otwórzcie serca i ukażcie blizny
Kiedyś i wy czuć potrafiliście
Nie wstydźcie się mokrej od łez bielizny
Przecież i tak to pokonaliście
Więc teraz spójrzcie na innych
Oni też potrzebują zrozumienia
Czasem wystarczy dotyk dłoni ciepłych
A może czasem chwila wspomnienia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.