I wybuchly spizarnie wszysciuskie
brak pollskich znakow
W zaistnialej sytuacji,
przy osciennym zegarze,
po drogach przebytych,
nie liczac wyobrazen .
a choroby te przewlekle ,
ze przy scianie z sufitem ,
na rogu kacie , spotkanie
tak musztarda wydrygawszy
z ludzmi przy stole zasiadajac
spodnie wykrochmalone, ze biale
az iz kiszka w bebech
chodzic przyszla
to udobruchano zonkilowo
w trawie szczesliwym
wszyskim marzy cielom
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.