Wykładnia biedy
Doradco biednych co łaski proszą
Okaż otuchę duszy błądzącej
Domie przymierza bramy rozkoszą
Przygarnij plemię drogi płaczącej
Zaiste miarą jest siebie dawać
Dźwigać ciężary drogi wieczystej
Modlitwą życia się nie rozstawać
Omijać ścieżki przystani mglistej
Kodem wieczności jest zdrowa miłość
Schronieniem duszy przyzywającej
Otwarte serce i jego tkliwość
Górą wieczystą wiernie stojącej
Każdy ma prawo wiecznego szczęścia
Substytut wiary uposażeniem
Łaska obfita mocą nadejścia
Majestat Pana wynagrodzeniem
Któż tak naprawdę owym biedakiem
Serce podaje swoją wykładnię
Rys ślepej drogi jest jego znakiem
Chciwość zbierania biedaka matnią
Komentarze (4)
mnie. Literówka.
Zatrzymał nie twój wiersz a zwłaszcza ostatnia
strofka.
Podoba mi się.
Pozdrawiam serdecznie.
Jurek
niejednokrotnie krętej życiowej ścieżki nie sposob
ominac pozdrawiam :)
Nie zawsze się da-omijać ścieżki przystani
mglistej.Pozdrawiam.