Wymarzona Samotność
Każdemu życze tak ciepłej i radosnej samotnosci
Wargi zastygłe w bezruchu
zbyt nagłym gestem ręki związane
Oczy strojne szata blaskiem słońca
ciosaną
umierającego wtedy gdzieś w oddali
Zajmujecie swą ulotnością
każąc kroku wstrzymać
I raz jeszcze spojrzeć na krzywo zawieszone
zdjęcie,
w ramce od fotografa tego za rogiem –
sama wybierałaś
Raz jeszcze pomyśleć że nie trzeba
poprawiać jej wcale
i wspomnienia wyrwą galopem, ścieżyną
słońca
umierającego wtedy gdzieś w oddali gnając,
a czas sentymentem w twarz powieje
Sweter niedbale w kąt rzucony,
co jeszcze dziś rano Twe ciało otulał,
gdy parząc kawę bosymi stopy o podłogę
tuptałaś
Wtuliwszy weń twarz myślą odpłynę ku nocy
pełnej ciebie,
a łza spłynie nieobecnie
Aż wszystko nagle przerwie telefon, pewnie
twoja matka,
zawsze miała udane wyczucie czasu
Anielski puch;
tak zwykłaś nazywać polne dmuchawce,
cóż wszystkiemu zawsze przydajesz magii,
tak teraz magicznie
osnuwa cały dywan i połowę kanapy, każdym
ruchem powietrza
wzniecając „mleczną magiczną
burzę”
Ale Ty zawsze musisz coś przywlec ze
spaceru, zależnie od pory roku:
liście upstrzone jesienią, kwiaty zapachem
wiosny wypełniające każdy kąt,
tudzież dmuchawce, najzabawniej jest zimą,
ale ja nie potrafię powiedzieć Nie,
gdy mnie roztapiasz tymi oczyma,
jakich ze stu jeden dalmatyńczyków pewnie
żaden nie miał
I tak snując się wśród czterech ścian
samotnością i wspomnieniem ciebie
wypełnionych
wyczekuję sensu
Jak długo?
Pewnie tak do wieczora, do póki z pracy nie
wrócisz…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.