Wyrzut
Nie kopie się leżącego,
więc pozwoliłeś mi wstać,
na chwilę wznieść oczy do nieba,
pomyśleć - to jest mój czas.
A potem, bez uprzedzenia
podcięcie,
za ciosem cios,
z upokorzenia umieram.
Wiem, nie ja jedna.
I co?
Czy to ma być próba wiary?
Przecież
nie zrezygnuję!
Nawet, gdy dławiąc się łzami,
bliska utraty rozumu,
krzyczę,
że znów jestem sama
na drodze prosto do piekła,
to ufam,
że w akcie ostatnim
przygarniesz
i nie dasz mi przepaść.
Komentarze (64)
Wiersz tak dramatyczny, ze nie potrafie skomentowac.
Pozdrawiam, Aniu:)
Mówią, że nadzieja matką głupich, ale tonący brzytwy
się chwyta, więc ta nadzieja w kolorze zielonym jest
czymś najważniejszym. Pozdrawiam Anno(skądinąd
zielona).
dramat ale i rzeczywistość naszej współczesności - bo
zapominany ze każdy z nas jest człowiekiem
pozdrawiam
Bardzo fajny wiersz i co najważniejsze poprawnie
skrojony.