WYRZUT SUMIENIA
Gdy byłem jeszcze dzieckiem małym
byłem dla matki skarbem całym.
Ona do snu mnie ciągle kładła
o mnie myślała dla mnie nie jadła
A gdy podrosłem i byłem większy
na matkę spadł obowiązek cięższy.
Byłem Jej dzieckiem i wciąż kochany
lecz zadawałem już matce rany.
Siedziała smutna, często płakała
we mnie wierzyła i mnie kochała.
Myślała że podrosnę i wszystko minie
że to co we mnie złe na wieki zginie.
Minęły lata wszystko się zmieniło
lecz to co było mi drogie już nie żyło.
To serce matki, ten uśmiech drogi
nie wejdzie nigdy już w moje progi.
Ja Ją kochałem czy ktoś uwierzy?
Bądźmy przez chwilę ze sobą szczerzy.
Kochałem Cię bardzo matko moja jedyna
Lecz wiem że to ja Twej śmierci przyczyna
Komentarze (8)
Był kiedyś taki film ” BALLADA O JANUSZKU ”
Czasami ranimy bez zastanowienia... Uśmiechy :))
to nie jest moje osobiste przeżycie poprostu tak piszę
, tak czuję i taki jest mój przekaz dzięki za
komentarz pozdrawiam
Nie doceniamy kiedy mamy.Smutne wyznanie,ale
piękne.Pozdrawiam.
Jakiś masochistyczny klimat wiersza, peelka umartwia
się, to nie jest szczerość, to jest nadwrażliwość, to
negatywny sposób myślenia, który sprowadza życie do
roli drogi pełnej cierpienia. Więcej optymizmu i
więcej odwagi! :)))
smutny wiersz ...
Pozdrawiam serdecznie
należy kochać ludzi zanim odejdą pozdrawiam
Spieszmy się kochać ludzi...