Wyznanie
Za wzgórzem beznadziei, na łące
przypadków,
Wypalam jak z działa stutysięcznej armii
przestraszonych wojowników, Kocham
Cie…
Teraz me życie w Twych rękach składam z
nadzieją że je wypieścisz ,
że wzniesiesz nas ponad ten cały bezład
świata.
Odwracasz się wolno w przestworzach mych
słów,
I z blaskiem księżyca w oczach odpowiadasz
tym samym.
Lekko się chwieję, trochę kołyszę na wodach
mej próżności.
Zostawiam Ci siebie na wieczną opiekę Twych
nieskazitelnych uczuć.
Jak nigdy rozpiera mnie energia i siła,
jestem szczęśliwy…
Szkoda, że wtedy jeszcze nie wiedziałem jak łatwo przez Twe usta przechodzi kłamstwo.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.