***Z przyzwyczajenia***
Zacisnęłam wargi
przy pożegnalnym
pocałunku.
Zbyt słabo,
by poczuć krew.
Epistolarnie
rozmawiałam
sama ze sobą,
wśród nocnych cieni
chowając ołówek.
Za wolno biegłam,
by wyrwać Cię
z jej objęć.
Zbyt ospale
działa moje serce.
Na pamiątkę
schowam
Twoje smutne oczy,
które patrzą teraz
w innym kierunku.
*
Spotkamy się
jeszcze nie raz
i wielokrotnie
znienawidzę Cię
od początku.
Daleko idące drogi
rozdzilił jeden most...
Ogłuszające szepty miłości
tonęły w nurtach
jej włosów.
Umilkły.
Teraz widząc księżyc
chcę wierzyć,
że wspominasz
dotyk moich rąk,
patrząc w to samo miejsce,
ot tak, z przyzwyczajenia...
Jestem egoistką. Głupią egoistką. Inaczej nie umiem. Łukasz....wybacz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.