ZABIŁA SIĘ...i nie pytaj...
Doceniamy dopiero w momencie straty...
Nie miałaś dla niej serca
kiedy była jeszcze mała.
Nie mówiłaś, że ją kochasz,
nie brałaś na kolana.
Nie rozmawiałaś z nią,
gdy miała już naście lat.
Nawet nie pokazałaś
jak naprawdę wygląda świat.
Jedyne co jej dałaś,
to ciągłe pretensje, krzyki.
Wmawiałaś, że jest na dnie,
że już zawsze będzie nikim.
Nie rozumiałaś jak bardzo
ranią ją twoje słowa.
Popchnęłaś samą w życie,
choć nie była gotowa.
A teraz, gdy zamknęła na wieki oczy,
pragniesz, by świeca na jej grobie
płonęła.
Tylko powiedz... gdzie byłaś wtedy,
gdy ona w łazience żyletką się cięła?
Gdzie byłaś...kiedy o pomoc
własną matkę błagała?
No gdzie...do cholery byłaś?!
kiedy w cierpieniu, powoli,
w kałuży krwi konała.
Więc teraz nie płacz...
za późno na łez wylewanie.
Już nigdy nie powie: mamo,
obok ciebie nie stanie.
Nie będziesz już więcej
z błotem ją mieszać,
i uśmiechać się głupio...
gdy powie, że idzie się wieszać.
Już nigdy nie usłyszysz jej głosu
...tak cichego...
ZABIŁA SIĘ...i nie pytaj...
bo powinnaś wiedzieć dlaczego...
...ale wtedy jest już za późno...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.