ZABIŁEŚ...
Teraz pewnie się cieszysz.
Napewno szalejesz ze szczęścia.
A mi zostały tylko łzy...
A mi zostały tylko zdjęcia...
Teraz jesteś daleko.
Uciekłeś tam, gdzie cię nie znają.
A ja nie mogę się tu pozbierać...
A ja zasypiam każdej nocy płacząc...
Ja wiem, nie cofnę czasu...
Uczę się od nowa oddychać.
Odebrałeś powietrze mi...
Czy jest sens od początku zaczynać?
Kto dał ci prawo, by życie odbierać?
Nie jesteś człowiekiem, jesteś z
kamienia.
Jak można tak okrutnym być?
Jak można przekreślić plany, marzenia?
Ty nie wiesz, co znaczy łykać łzy.
Nie wiesz co znaczy nagle nie mieć
miejca.
Ty nadal masz dla kogo żyć.
Ty nie tulisz starych zdjęć do serca...
Nie chcę twojej śmierci,
nie chce dla ciebie złego...
Ja wiem, że Pan Bóg cię osądzi.
Jemu wytłumaczysz: " Dlaczego?"
Będę tuliła się do zimnej płyty.
Będę jego ust, oczu szukała...
Będę nadal słyszeć jego głos.
Widać do szczęścia nie mam prawa...
Wiem, że on w niebie na mnie czeka...
Wiem, że wyciągnie do mnie rękę.
Kiedyś się spotkamy i stanie w miejscu
czas.
Kiedyś do niego odejdę...
Wytrzymam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.