zabłądziłem
postawiłem omszałe
fundamenty cichych,
szarych chwil,
nucących lepkie
kołysanki
sterty wykrzywionych
przyjaciół,
płaczących w
zimnych podmuchach
wiatru ustawiłem
jednym słowem
w brązowe szeregi
ścian
uschnięte marzenia,
przegnite wilgocią
ziemi ułożyłem
w karo na dachu
-------------------------
więc teraz mam -
szałas samotnie
zbudowanych
lat, cichy oddechem
lasu pośrodku
wrzasku miast
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.