Zachód słońca nad Hamiltonem
Kończył się radosny, ciepły dzień
majowy.
W cichutkim pomruku wdzięcznej słońcu
ziemi
milkły śpiewy ptaków i ludzkie rozmowy,
świat jak by zasypiał w soczystej
zieleni.
Słońce na zachodzie wielkim kręgiem
stało,
długie lśniące iskry sypią się po
niebie,
górą jeszcze gęstsze wielki las
przesiało,
płynie nad jeziorem i podziwia siebie.
Już bliziutko ziemi, prawie że już
tonie,
cień się wciąż wydłuża, zmrok ogarnia
miasto,
Jeszcze raz się żegna, śle iskry w
pokłonie,
dzisiaj dzień był długi chyba pragnie
zasnąć.
Nagle rzuca ogniem, czerwienią zabłysło,
i z chciwością spija długie swe
promienie,
opada, odchodzi tam, skąd wczoraj
przyszło,
siwa mgła się ściele, rozmazując cienie.
Komentarze (46)
ślicznie