Zakaz wstępu
Zabłądził człowiek wśród piasków
pustyni.
Będąc u kresu sił, zobaczył handlarza,
ale spotkanie miało dziwny wynik,
bo sprzedawca mu krawaty pokazał.
- Pan jest szalony, potrzebuję wody!
- Niestety, dzisiaj krawaty sprzedaję,
to naprawdę jest ostatni krzyk mody.
- Nie kupuje pan, to pójdę dalej.
Gdy wieczór nastał znużony wędrowiec,
ujrzał przed sobą dużą restaurację.
Poczuł, że zaraz wypije na zdrowie,
a selekcjoner okaże mu łaskę.
Wolno się dowlókł piaskową aleją
i pod budynkiem wyszeptał mdlejąc:
- Litości wody, spragnionego ratuj!
- Nie przyjmujemy gości bez krawatów.
Komentarze (41)
Świetny wiersz, gdyby wiedział to by kupił ten
krawat:)
Trzeba mieć strasznego pecha...super wiersz.
czyli kupować trzeba co polecają, bo niewiadomo kiedy
sie przyda.....
A ja uważam wiersz za bardzo dobry, bo to też jest
satyra na czasy anomalii jakich jest teraz pod
dostatkiem. I wcale mnie nie dziwi sorzedaz krawatów
na pustyni.Bardzo ciekawy wiersz, doskonale napisany.
Jestem zwolennikiem nie poprawiani gdyż wiersz traci
chwile.Choć mi się nie podoba mogła byś zrobić z niego
coś przesłodzonego.
+ dla ciebie
Mirando bardzo cenię sobie Twoje uwagi (pomagają
udoskonalać moje "słów układanie"). Zauważ, że
niektóre wiersze może i są moralizatorskie, ale takich
ich cel właśnie, bo często wykorzystuję je podczas
zajęć terapeutycznych. Może i niektóre wyrazy
"archaiczne" jednak nadal są w słowniku języka
polskiego, a co do "krawat", słowo to było już znane w
1630 r. i prawdopodobnie pochodzi o nazwy formacji
chorwackich oficerów "Royal Cravattes" więc aż takie
współczesne nie jest:))) jak i sama ozdoba stroju nie
zawsze męskiego:))) Mogłabym jeszcze dodać, że użycie
wyrazów archaicznych i współczesnych było specjalnym
zabiegiem, który podkreśla, że nasze ówczesne decyzje
rzutują na nasze teraźniejsze życie. A co do rytmu mi
osobiście płynie się czyta, ale może jako autorka tego
wiersza czytam po swojemu wiec proszę o wskazanie mi
miejsc potknięć, spróbuję poprawić.
Wiersz ma jakby drugie dno, bo ukazuje poprzez
przygodę wędrowca ukazuje nasze życie, w którym jedna
błędna decyzja może rzutować na późniejsze życie.
subiektywnie - moralizatorski ton którego nie lubię.
Obiektywnie - sporo potknięć rytmicznych, a w tresci
jakas dziwna rozbieznosc epokowa, bo znużony
wedrowiec, handlarz, okazanie łaski zalatuje
archaizacją a tu nagle bach - selekcjoner i krawaty.
Takie przemieszanie alibaby ze wspolczesnoscia
zgrzyta.
Nie jest łatwo przewidziec co cię czeka w podróży. Ale
krawat dobrze miec zawsze w pogotowiu.
od dawna wiadomo że: "klient w krawacie jest mniej
awanturujący się" - :D - fajna ironia (losu?) -
pozdrawiam :)))
życie bywa przewrotne, zwłaszcza dla nieuprzejmych:)
pozdrawiam:)
No i tak bywa w zyciu.Wspaniała groteska- z madra
puentą.
Istny majstersztyk daję słowo !
Bardzo fajny wiersz bo krawat teraz to jak wizytówka
Mrocznie ale prawdziwie Pozdrawiam
Pomysłowe ..+pozdrawiam