Zakazana celebracja
w absolutnym upadku odwrócenia
w pełzających wymiarach czarnego
ucztowania
ona Szkarłatna kręgiem zaklęć wybrała moje
dłonie ku chwale
aby w inicjacji prawego łona pogrążyć
sztylet koźlej rękojeści
i skoro mrok
z jedwabnej błony strużka czerwieni się
toczy i zlewa
w moje usta spragnione usta słowem
przeklęte
a dzwonnica szalona kołysząc się gdzieś na
wietrze
tumany kurzu poderwała wtórującym jękom i w
zarysach rytuału
Węzły lin surowe i szorstkie w
krucyficznych znamionach
to w pajęczynie mej pożądliwości
skazanej
zamiera ta której świeżość już zerwana
jedynym prawem
w ostatkach błagalnych w agonalnych stanach
nadziei
lecz w sercu dzikim prześmiewczo szalony
demon tańczy
luna przejżysta otacza nas chłodnym
światłem
w zwierciadle pucharu gdzie wino jak krew
przelane
nad okiem wirują gwiazdy nieczyste
i krzyk miesza się z szelestem tłumionej
rozkoszy
ona Szkarłatny kręgiem krwawym zwiodła moje
usta ku chwale
i połączyły one nektar nieśmiertelny
dziewczęcej wilgni
my zwarci niespokojnie wokół kręgu
lśniącego
oczekujemy na kolejne znaki i wstrząsy
w imię Pana niegasnącego wbrew
wieczności
Komentarze (1)
wybacz, ale przejrzysta piszemy przez rz...
A co do wiersza...zagmatwany...