Zakochana w wietrze...
Nad brzegiem morza sosna sobie rosła...
Piękna ona była...
W stronę morza zawsze zwrócona była...
Czekała...tęskniła...
Wierzyła że ten który ją kocha
przyleci...
Zakochana w wietrze była...
On nią targał i wyginał...
Ona cierpliwa zawsze była...
Wierzyła że się opamięta...
Będzie wiał dla Niej...
Swym ciepłem i czułością oplatał...
Ale niestety wiatr jak wiatr...
Wiał wszędzie...
Jak się znudził lub zmęczył...
To o sośnie sobie przypominał...
Z pięknymi słowami przylatywał...
Mówił że tęsknił i kocha...
Ona jemu wierzyła...
Ukradkiem płakała...
Wiedziała że wiatr kłamie...
Ze smutku igliwie z szyszkami gubiła...
Zawsze jemu wybaczała...
Prosiła wiej tylko dla Mnie...
On przyrzekał i się zaklinał...
Tylko dla Niej jest...
Że ją tylko kocha...
Ale jak wiatr można uchwycić...
I dla siebie zatrzymać...
Ona wiedziała że nie można...
Dała mu wolność...
Mimo że szalenie go kocha...
Komentarze (3)
Świetny, mądry wiersz, daje sposobność do głębokich
przemyśleń, pozdrawiam ciepło.
Pomysłowy wiersz, z piękną puentą
Oleńko, tak prawdziwa miłość, gdy szczerze kocha, to
pozwala również odejść.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za pamięć, dobrej
nocy Oluś życzę:)
Uwielbiam zapach sosny i świerków mieszkałem w górach
..