zakręcone domki ślimaków
od pewnego czasu nie interesuję się
relacjami
za dużo chcemy sobie przekazać
zapominając zupełnie o potrzebie
bliskości
zwykłym przekazaniu energii na styczność
palca
tak jak nie są w stanie zrobić kijanki ze
stawu przy Krakowskiej
odkąd na działkach wykopali studnię
głębinową
z bliska możesz milczeć i patrzeć
jak przebieram między zwiędłymi pędami
nenufarów
w kapeluszu bo jaki tam ze mnie Lucjan
łysa żaba jeszcze potrafi występować
gromadnie
mówisz i z miną zamyślonej Giocondy
budujesz w głowie przeprawy dla bezradnych
płazów
jak wtedy w deszczu
wylewałaś w zapomnianym drenie oceany
nad rozjechanymi dżdżownicami
znam takiego robaczka co drąży w
marchewkach
jeszcze nie udało mi się go zobaczyć
ale zawsze wycinam te części z kanałami
myślę naiwnie że zginę
kiedy z niesmakiem połknę ostatnie drogi
Komentarze (8)
Prawdziwy wiersz. Taki za jakim tęskniłam, nie z myślą
o publicznym wystawieniu, o potrzebie napisania czegoś
dla poklasku. Większość wierszy widzę, że raczej
pisane w zadumie stąd niechętnie któryś otwierałam, bo
po co się dołować czyimiś żalami i czuję się miło
zaskoczona i nieco speszona swoją przedwczesną opinią.
Melancholia nie od razu oznacza podcięte nadgarstki.
Ogromny plus za DZIEŁO. Lekki, nie duszący zapachem
wiersz - lubię styl w jakim go napisałeś.
Podoba mi się, intrygujący tytuł, a o treści już
napisali :)
Lucjan Kociełło;) wydawało mi się, że nenufary w
połączeniu z imieniem będą jednoznaczne:)
Widzę, nadążam za narracją i tylko
"jak wtedy (gdy) w deszczu".
Pozdrawiam i przychylam się do zdania ReedDzej, że
"pisanie p rzeczach prostych jest najtrudniejsze".
Pozdrawiam.
Ale ostatnia - majstersztyk. Podziwiam; pisanie o
rzeczach prostych jest najtrudniejsze.
Treść przyciąga i nawet zastanawiam się, czy nie oddać
tu mojego drugiego w tym roku głosu. Od strony
technicznej - lepiej jest aby sąsiadujące ze sobą
wersy nie zaczynały się z tej samej litery jak na
przykład w pierwszej strofie wersy: drugi, trzeci
czwarty. Poczytam jeszcze kilka razy; pozdrawiam.
Ciekawie.
tytuł przyciąga, świetny
ciekawy wiersz o samotności we dwoje
(przywołujesz Toliboskiego? to Józef... a może chodzi
o Lucjana Mostowiaka:)) na pewno uzasadnione imię, ale
nie załapuję, pozdrawiam