ŻAŁOŚĆ - elegia
Cóż z tego synu że byłeś,
a już Cię teraz nie ma.
Cóż z tego Boże że dałeś,
zabrałeś czy taka była potrzeba?
Oczy moje łzawią usta drżą,
nawet litości nie oczekuję.
Serca rany nieuleczone są,
wiem ile dziecka śmierć kosztuje.
Kartek z kalendarzy nie zdzieram,
dokądkolwiek pójdę myśli troję.
Czas nie ukoi nigdy bolesnych ran,
w pokoju - czy nad grobem stoję.
Ruszyłeś tajemną śmierci drogą,
jak ona mogła radość mą zabrać.
Do dzisiaj pojąć tego nie mogę,
ukradła życie z młodością wraz.
Raptownie - się rozchorowałeś,
żałość dramatem niebo okryła.
Odeszłeś a tak żyć chciałeś,
już nie jest jak z Tobą było.
Ksiegę żalów w sercu otwieram,
zapełnioną pamięcią matczyną.
Wspomnienia piękne chowam,
Boże strzeż duszę mojego syna!
Komentarze (16)
Teresko, pomilczę...niech Pan strzeże jego duszę, a
Twoją ukoi; pozdrawiam