zamglone
Serce me zamglone skąpane w obojętności
nie zabiło nigdy miłością anioła
we śnie moje zmysły błądzą w samotności
a sumienie przez mgłę o ratunek woła.
Szare dni za oknem leją się strumieniem
w moim życiu marazm wiedzie wokół prym
czy to moja wina że jestem kamieniem?
brodzącym w codzienność pełną własnych
win.
Zrodzony z uczucia w szponach tajemnicy
dogasam powoli jako płomień świecy
wykarmiony mlekiem poprzecznej ulicy
wpatrzony w życie czekając odsieczy.
Komentarze (3)
smutek to z bezradności bo coś dręczy i kochać nie
pozwala Wiersz refleksyjny dobry w wypowiedzi
Pozdrowienia ciepłe
świetny wiersz! bardzo wymowny i
prawdziwy...pozdrawiam serdecznie
przygniatająca codzienność.
dobry wiersz
pozdrawiam.