zamieszkasz?
moja dusza nie ma ścian z alabastru
lecz niedomyte podłogi
stół w kuchni tasakiem pocięty
powyłamywane ma nogi
lustro w furii rozbite
grozi szklanymi kolcami
staję przed nim naga bezczelnie
i prowokuję czasami
czekam
aż kichnie
kurzem zdrażnione
i w jednej chwili - sekundzie cudu
sprzątnie to wstrętne
pseudonatchnione
trzydziestoletnie imperium brudu
szczerzy się do mnie
fałszywym uśmiechem
czuję
że tkwi w nim sadyzmu domieszka
znam go od dawna
mam go pod skórą
lecz czemu chcę
byś ty tam ze mną zamieszkał?
Komentarze (5)
W dwójkę łatwiej się sprząta. I szybciej hihi
Witaj.. jak koch to zaakceptuje wszystko lacznie z
brudem, wiersz ciekawy, pozdrawiam
Bardzo sugestywnie napisane.
Jeśli kocha, to zamieszka i jeszcze pomoże
posprzątać... :)
Jak zwykle mrocznie, jak zwykle tajemnie...zaistniałaś
wierszem dziś we mnie...Buziak moja kochana:)
ciekawy wiersz,wiele w nim przenośni i zakoczenie
całkiem niespodziewane:)