Zamkniety w czterech scianach
Zamkniety w czterech scianach na codzien
niczym w wiezieniu czujac sie chcialbym
chociaz przez chwile sie uwolnic od tego
jakze smutnego miejsca siedze i
rozmyslam:
ilez dni minelo i ilez jeszcze minac musi
aby smutny czlowiek szczescia doznac
jeszcze mogl
kiedy nadejdzie czas gdy spokojnie zamkne
oczy niemartwiac sie dniem jutrzejszym
jaka jest recepta na milosc
otoz...
niema recepty na milosc
nigdy niedostaniemy tego co bysmy chcieli
nigdy niebedziemy do konca
usatysfakcjonowani
nigdy tak nie bedzie ze spokojnie polozymy
sie spac niemartwiac sie o jutro
a zamkniety w moim czterosciennym wiezieniu
bede jeszcze wystarczajaco dlugo
pustka w mym sercu niwypelni sie juz raczej
nie
w mej duszy spokoju nieznajdzie nikt o
nie
a moj bol moze ukoic ta jedna jedyna
ktorej jak dotad spotkac niezdolalem
wydawalo mi sie ze znalazlem wlasnie ta
druga swa polowe
lecz coz zbladzic rzecza ludzka jest
niepasowalismy szepnal wiatr
bylismy z dwoch roznych swiatow mowili
ludzie
niemielismy odwagi oznajmila
niebylo uczucia
a mojego na dwoje starczyc niemoglo
gdyz za kogos kochac sie nieda...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.