zamknięty dom
Była okazja gdy otworzyc sie chcialam, ale ktos z tego nie skorzystał. Zamknełam sie na wieki, zamknęłam sie na cztery spusty.
Przez szare drewniane okiennice,
przebłyskuje szare swiatło.
Przez zamknięte blaszane drzwi, dobijasz
sie Ty.
Mrok zagląda w moje szeroko otware
oczy...
Patrzy na mnie tak inaczej, jakby czegoś
chciał.
Tak sie boję, tak mi źle.
A Ty nadal nie wchodzisz.
Wiatr głaszcze moje włosy.
Ociera niewidoczna dłonia moja twarz.
Tak jak, to było, gdy jeszcze przy mnie
spałeś.
Każdna noc, taka ciemna,szara, smutna.
Tak bezsenna i niebezpieczna.
Może już wejdziesz?Drzwi otwarte, okna
zamkniete, juz ciepło i miło.
Możesz juz wejść.
Ale czy Ty tego chesz?
Wejdź zapraszam,jeżeli nie chesz zamknę je
z powrotem.
Ale wtedy juz nie bedziesz miał okazji
ponownie wejść.
Ten wiersz dedykuje jednej osobie: ... to własnie ona sprawila że drzwi sie otwarły, a później na wieki zamknęły...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.