zapach szczęścia
jeszcze kochania ciepłem ramion pachnę
tulona ciszą suchych łez świtania
oddechu śieżką przez kark aż po stopy
drżę jak struna harfy z pieszczot
rozebrana
pozbieram w pościeli dotyk pogubiony
nocnymi szeptami by snów nie pobudzić
oszukam świt blady ciężkością kotary
by choć odrobinę ciepła znów wyłudzić
dopełniasz szczęścia oceanem oczu
rozlanym na mej twarzy morzem całowania
tęsknotą gdy znikniesz będę pisać
wiersze
atramentem myśli nocnego kochania
Komentarze (16)
pragniemy wszyscy tego samego a nie wszystkim z nas
udaje się to osiągnąć