zapachiem kawy rozlewa się świt...
zamysł wiersza hmm chyba brak a wierszyk od tak ;)
w pejzaży świecie
gdy czas na rozmowę
w ten czas on spotyka ją...
i... odwraca głowę
ona ni jak lecz tak samo
wzrok w sufit wbija
by nie spojrzał na nią...
a bo sytuacja temu nie sprzyja
i tak siedzą oddaleni
i zerkają na siebie ukradkiem...
a czas jak zwykle się leni
czy spotkają się znów?...może
przypadkiem
ona dopiła poranną kawę...więc
...kawiarnię opuściła
gdy on powinien za nią biec
przegapił...na pociąg się śpieszyła
za rogiem zniknęła
tak szybko jak się pojawiła...
..i jego serce wraz z sobą wzięła
nieznajoma dziewczyna
ten sam stolik i miejsce przy oknie
mężczyzna...z oczyma smutno wpatrzonymi
i choć czasem zmoknie...
wierzy ze powrócą oczy tej jakże pięknej
dziewczyny
BK*4
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.