Zapomniany cmentarz…
Przy drodze na Tomaszów cmentarz jest na
górce,
gdzie starych grobów płyty omszałe
patyną,
liście złote okryły jesienną pierzyną,
by zimą prochy grzała zanim ujrzą
Stwórcę.
Tam w groby wrosłych klonów, stupalczaste
dłonie
ku niebu niosąc wiatru wypłakane żale,
nad ciałami przed laty grzebanymi w
chwale,
w swym geście modlitewnym chylą się w
ukłonie.
To jest miejsce pochówku zwaśnionych
narodów,
gdzie Niemiec wraz z Polakiem obok
Rosjanina,
spoczywają złożeni w czas wojennych
chłodów
nie zważając, którego z martwych większa
wina,
w przeświadczeniu, że w niebie wśród
rajskich ogrodów,
każdy status mieć będzie Matki Boskiej
syna…
Komentarze (34)
bardzo mądry, świetnie napisany wiersz
Po wojnie zlikwidowano większość starych gdańskich
cmentarzy. No bo przecież przedwojenni gdańszczanie to
w ponad 70% Niemcy. Nagrobki potłuczono i użyto ich
jako surowca przy budowie dróg. W latach 90., kiedy
Gdańsk na wielką skalę zaczął remontować ulice, pod
asfaltem znaleziono sporo potłuczonych fragmentów
nagrobków. Użyto ich jako budulca i u podnóża Góry
Gradowej wybudowano "cmentarz nieistniejących
cmentarzy". Tu co roku z udziałem władz miasta odbywa
się ekumeniczne nabożeństwo za dawnych mieszkańców. Tu
ludzie, którym zniszczono rodzinne groby mogą przyjść
się pomodlić, czy zapalić świeczkę.
a jedna śmierć ich połączyła ...
tam wszyscy równi,,,pozdrawiam:)