A zarazę mam w pogardzie
...o czasie zarazy...
Ja się jeszcze nie poddałem,
marzeń ciąg uparcie snuję.
Bo marzenia zawsze miałem,
bo miłości potrzebuję.
A zaraza wszystko niszczy,
w umysł wchodzi jak szalona.
Nie zostawia nic, prócz zgliszczy,
dość szalona jako strona.
Ja się jeszcze nie układam,
i nie wchodzę w takie strony.
Jeszcze teren swój przebadam,
bo nie jestem zarażony.
Może we mnie już szaleje,
a ja nie wiem jak się chronić.
Jak na razie nie istnieje,
to się słowem wolę bronić.
Ja się jeszcze trochę staram,
tak przynajmniej mi wydaje.
Lecz dlaczego ma mnie skarać,
czy naprzeciw jej czymś staję.
Teraz ciszę tylko słyszę,
nic innego nie chcę bardziej.
Jak ja kocham wstrętną ciszę,
a zarazę mam w pogardzie...
Komentarze (7)
Przeczytałam i jestem pełna uznania.
Ciszę na własne życzenie kocham, ciszę wymuszoną nie.
Fajne te Twoje wiersze Tadeuszu. Gratuluję pomysłów
jak i wykonania.
Pozdrawiam
Dawno nie byłam Tadeuszu więc pospaceruję świątecznie
:-)))) pozdrawiam na mokro czyli dyngusowo;-)
Grand, Sotek taki komentarz kopiuje i wstawia pod co
drugim wierszem, wcale nie czytając naszych wierszy.
Widzę jak mu to szybko idzie. Ja tez dalam się oszukac
i się tłumaczyłam. Okonia też nabrał i wielu innych.
Swiństwo ostatnie.
Wiem, że moje wiersze Ciebie nie ciekawią, ale nie
jest to powodem żeby zajrzeć do Ciebie.
Po przeczytaniu Twojego wiersza pozostaję w jego
refleksji.
Pozdrawiam świątecznie.
Marek
Ja też się nie poddaję omijam wirusa
intruza...pozdrawiam serdecznie.
"Jak ja kocham wstrętną ciszę,
a zarazę mam w pogardzie..."- nahlepsze podsumowanie.
Pozdrawian@