zatracona droga ( A czy Ty?...
a czy Ty
jak niebezmyślna zabawka Boga
dasz radę wyuzdać swoję ciało
do resztek!
dać innym zcałować
swój bród fałszu
szczelnie zatłuszczający
Twoje ciało obłudą...
i z resztką duszy podnieś swoją
twarz ku górze
ku wielkiemu autorytetowi (bez podstaw)
i
stawić mu czoło?
nie mówiąc pas?
Czy...
Ty? zagubiony między
linią swojego ulubionego baru
gdzie noce spędzałeś
z lalunią...
którą za 100
do hotelu na godzinę zabierałeś
i siłą i obleśną cielesnością swoją
ją pchałeś
a ona rzygała na swoje łoże
kobiecości...
i kościół niewinności!
a swoimi nieodpartymi pragnieniami
niszczenia swojego i innych życia
gdzie tylko się da
jak tylko się da.
potrafisz odróżnić?
potrafisz się odnaleść?
nie!
Ty ze skażoną krwią
innym dajesz ją ssać.
co dzień w kielichu
swojej obłudy
im pdajesz.
mówiąc:
oto jest ciało i krew moja
którą tak krzętnie
za was wylewam!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.