Zawieruszyli sie czy co
Złapała mnie chandra
Dziś skrzyknąłem z mojej ulicy chłopaków
cisza jak makiem zasiał
żadnego odzewu, żadnego znaku
Gdzieście się podziali moi rówieśnicy
tylu nas było na młodzieńczej ulicy
zeszliście w podziemia,
jak ja jeszcze schodzę do piwnicy
Krzepcy,weseli, radośni silni w barach
co drugi to bizon, żubr, taran
pragnę chociaż jednego, niech będzie cap
baran
Zwyczajna kolej rzeczy,niezmienne słońce i
gwiazdy
moim rówieśnicy,po za ziemią się
pochowali
nie spotkam chłopaków, a byli wczoraj żywi
i cali
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
Blog.pl
boleslawzajawwierszach.blog.pl
Komentarze (3)
Dobra refleksja pozdrawiam serdecznie:)
w życiu nawet to nie przystoi
by za młodu hyc zrobić
i później w dół spaść
gdzie się podziała ta odwaga? w:)
też widać jak nie jedni
silni niczym byki na arenie
a przed czarną damą
tacy ulegli w:)