Zawody
Foka z morsem zawody odbywa,
Które z nich lepiej w morzu pływa,
Które z nich głębiej zanurkuje
I większą rybę upoluje.
Tutaj informacją służę,
Mors to zwierze bardzo duże.
Waży tyle co fok cztery
I grubiańskie ma maniery.
Ale pływa doskonale
Sprawnie prując morskie fale.
W wodzie czuje się jak ryba,
więc zawody wygra... chyba?
Za to foka jest mądrzejsza,
Przy tym ładna i sprytniejsza,
A nurkuje znakomicie.
Kto tu wygra? Jak myślicie?
Sam wieloryb sędzią został.
Tak, wieloryb temu sprosta,
Bo nad wyraz jest uczciwy
I niezwykle sprawiedliwy.
Cały przy tym jest ogromny
I jak wszyscy wiedzą skromny.
Wynik ogłosi, ogonem zawinie,
Wypuści fontannę i cicho odpłynie.
Najpierw kolejność się losuje,
Żeby każdy wiedział kiedy startuje,
Żeby kibice na czas się zebrali
I faworytów swych dopingowali.
Jako pierwszy mors ma startować.
Potrząsnął kłami i ku wodzie zaczął
maszerować.
Wielkie cielsko przez tłum już przeciska
I z ogromnym rozbryzgiem do morza się
ciska.
Nie bacząc na kibiców, których srodze
zmoczył,
Przez co niejeden z miejsca nań się
boczył,
A byli też i tacy, co to obelgą
skwitowali.
Mors nabrał powietrza i pogrążył się w
fali.
Długo był pod wodą w głębinach gdzieś
pływał,
Chociaż tak dokładnie nikt nie wie gdzie
przebywał.
W końcu się wynurzył, wodorosty w gębie
trzyma
I nerwowo mamrocze:"Rybów tutaj ni ma."
Próbował jeszcze dwa razy z takim samym
skutkiem.
"Nie dam rady" - powiedział na koniec z
wielkim smutkiem.
Wygramolił się na brzeg, uwalił na
piachu
I na wynik zawodów czekał w wielkim
strachu.
Teraz kolej na fokę nareszcie nastała.
Niech foka pokaże jak będzie polowała.
Na jej cześć niektórzy już wiwatowali
I porażkę morsa srodze wyśmiewali.
Foka radośnie klasnęła płetwami
I z wielką gracją zastrzygła uszkami.
Wskoczyła do morza z niezwykłym
wdziękiem,
Co tłum skwitował podziwu jękiem.
Zanim się w wodzie zanurzyła
Jeszcze figlarnie podskoczyła,
Czyniąc dwa salta doskonale
I tak opadła w morskie fale.
Wypłynęła po kwadransie,
Klub jej fanów był już w transie.
Owacją nie byłoby końca chyba,
Gdyby mors nie wrzasnął:"A gdzie ryba?"
Na to foka:"Nocą łódź tędy płynęła, na niej
były małpy gołe.
Szczęściem dla nas nie łowiły, chyba były
zbyt wesołe.
Bywa również w małpiej modzie, zanim wzejdą
ranne zorze,
To co jest im niepotrzebne wyrzucają prosto
w morze.
I w tych wyrzuconych rzeczach owa puszka
byłe też,
O czym sam mi opowiedział pewien najeżony
zwierz.
Oto co na dnie złowiłam, morsie
dobrodzieju,
Mało się nie utopiłam, to puszka sardynek w
oleju.
Możecie mi wierzyć, choć szukałam
wszędzie
Żadnej żywej ryby, na razie tutaj nie
będzie,
Powiedziały mi o tym meduzy i morskie
ślimaki
Dopóki tu pływa wieloryb wielki taki."
Przerwano więc zawody
Dla obopólnej zgody.
Remis był sprawiedliwy
I jak twierdzono uczciwy.
W chwilę później ujrzano fontannę
wieloryba,
Który w całym majestacie płynął na ocean
lodowaty - chyba?
Komentarze (2)
Bajeczka,czy aby tylko dla dzieci?Wiersz swietny+++
Ciekawa historyjka, wciągnęła mnie