ZBIERACZ ŁEZ
Lubię,
posezonowo bywać na plażach,
zbierać po ludziach zgubione słowa –
zaklęcia jantarów,
zbierać po ludziach zgubione kolory –
piany białe Bałtyku,
płakać piaskiem niebieskim i goryczą
morza,
- „ a tak bardzo nie ma cię
tu”
nic to,
nic to,
że słońce topi promienie w toni,
i słona bryzą owiewa mi twarz,
że księżyc mruży migdałowe oczy,
i chce zostać u mnie na noc,
ot...taki zbieracz cudzych łez,
nic to,
nic to,
że mewy śmieszki marzenia mi zabrały,
a trzciny kolana zasypują piaskiem,
że sztorm zuchwale żłobi fale
( czy wiatr siłę bierze – ot...tak z
samotności?)
a potem odbija ich sens na wydmach,
nic to,
nic to,
że przyjechałam tutaj się wypłakać,
ot... tak wiatrom w koszule,
bo tam w głębi lądu,
nie umiem z nim gwizdać na wierzbowych
listach,
nic to,
nic to,
to tylko płacz,
to tylko
praca zbiorowa;
kormoranów, poezji i wichrów
oraz Cyryla.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.