Zdradzona miłość
I wtedy przyszła do jego drzwi
Drinkami różnymi odurzona
Gdy jej tylko otworzył
Padła mu w ramiona
Objęła mocno za szyję
I łzami rzewnymi zalana
Wyszeptała, że kocha
I pragnie zostać do rana
Odepchnął ją on od siebie
I krzyknął bardzo wzburzony:
Kto miłość raz swoją zdradzi
Na zawsze jest już stracony
I nie chciał już słuchać dalej
Przeprosin i zawodzenia
Drzwiami jej trzasnął przed nosem
Nie dając jej wybaczenia
Ona ciągle płakała
Do drzwi pięściami waliła
Aż w końcu na ziemię upadła,
Bo siłę i wiarę straciła
Zaczęła gorzko żałować
Okrutnej swej niewierności,
Bo teraz wszystko by dała
Za krztynę choć jego miłości
Wiedziała, że to już koniec,
On nigdy jej nie przebaczy
Odeszła i pomyślała:
Życie nic dla mnie nie znaczy
Gdy przyszła tylko do domu
Zamknęła się w ciemnym pokoju
Trzy garści wzięła pigułek,
By umrzeć bez bólu w spokoju
Upadła bezsilnie na ziemię
Świat nagle jej zawirował
Jedyne o czym myślała,
By raz jeszcze ją pocałował
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.