Zdrowie teściowej
Raz pewna teściowa (niechaj długo żyje),
zarzucała zięciowi, że ten dużo pije.
On się zżymał, tłumaczył, toczył słowne
boje,
że flaszka raz w miesiącu, w dodatku na
troje
to nie żadne picie! A teściowa nyje.
Rzucił zięć nałogi. Zbliżały się święta.
W barku pozostała butelka nietknięta.
Wzrok mu wyszlachetniał, cera jak u
dziecka...
Teściowej do głowy przyszła myśl
zdradziecka:
Zaprosiła synów, córki i wnuczęta.
Szykuje kanapki, zaprasza w gościnę,
leje do kieliszków i ma dziwną minę.
Zięć nie tknął kielicha.- Wiadomo, nie
pije.
Teściowa zachęca: „Zdrowia, niechaj
żyje!”
Łyknęła jednego, - inni odrobinę.
Chciała upić zięcia, a sama się spiła!
Przewróciła krzesło, pięć kieliszków
zbiła,
słania się na nogach, coś pod nosem
bredzi.
Nikt się nie odzywa, każdy cicho siedzi,
chociaż atmosfera jest trochę niemiła.
Wtedy zięć powstawszy rzecze: „- Ja
coś powiem.
Znam ja jedno mądre wspaniałe
przysłowie,
które znać powinni wszyscy w mej
krainie:
- Kto mieczem wojuje, ten od miecza
ginie!”
Nalał, wytarł usta, rzekł: „-
Teściowej zdrowie!”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.