Żegnaj,Janie K.
Za dwie godziny w sali nr.dwa
będzie wolne łóżko-właśnie zmarł Jan K.
Zamknęłam mu oczy i biel prześcieradła
oddziela od świata żywych i umarłych.
Jeszcze tylko łzy żony utrudzonej
wtopionej w krajobraz międzyłóżkowy,
noszącej codziennie rosół i nadzieję,
że może jednak zły los się odmieni.
Żegnam cię na zawsze,panie Janie K.
pacjencie z rakiem i odleżynami,
pamiętać długo będę twoją twarz
i brzuch rozdarty z białymi trzewiami.
Strzykawka w dłoni mej już zbędna
teraz ból czuję jeszcze tylko ja,
jeśli jest niebo,to zapytaj proszę,
czemu tak cierpiałeś,Janie K.?
Żona odeszła,pokurczona w żalu,
zabrała ręcznik i gąbkę i strach.
Jest nowy chory już na twoje miejsce.
Czekam na niego.Żegnaj Janie K.
Wszystkim zmarłym na moim oddziale,dla pamięci o nich i ich cierpieniu,które było też moim udziałem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.