zepsuty obłokiem marzeń
po niebie dryfuje wrak
tonie w miękkich chmurach
wychodzi przez nie, chcąc dotknąć dna
i…
wraca, tam gdzie stanął czas
tam gdzie nie ma spokoju
gdzie wody wzburzone i wrogie
po niebie dryfuje wrak
ginie w błękitnym odmęcie
spuszcza kotwicę, by sięgnąć dna
i…
wraca, tam gdzie gaśnie blask
tam gdzie nie ma portu
gdzie horyzont ma swój kres
człowiek jak wrak się snuje
zepsuty obłokiem własnych marzeń
budzi się, gdy bliski celu
i…
wraca, staje twarzą w twarz ze światem
czuje ciasne pętle na nadgarstkach
stara się zatrzymać niebo dla siebie
Komentarze (2)
Czasem tak to jest. Dobre.
Zawiało zniechęceniem i strachem. Nie potrzebny jest
według mnie wers, że człowiek jest jak ten wrak... to
się z podtekstu samo nasuwało, że w domyśle odnosi się
to do ludzi... ale pomysł dobry...