Zgłuszony krzyk
Niczym wygrana na loterii
dająca złudne szczęście.
Tak ja odrzucam rozkosz w obawie…
że cierpienie chce wkraść się w mój
świat.
Zamknięty w sobie odkąd tylko pamiętam
wyrzucam klucz do swego ja.
W sercu mym tak cicho i spokojnie
jak bym kamieniem był właśnie ja sam.
Pod grubą skorupą ciężaru doświadczenia
schowałem bagaż jaki dało mi życie.
Spoglądając na świat ze spokojem
chcąc oszukać samego siebie.
Strach przeszywający wszystkie kończyny
ciało niczym z waty się staje.
Stać na nogach twardo muszę
by nikt nie odkrył jak jestem słaby.
Pod płaszczem uśmiechu zagryzam zęby
w nadziei że on wciąż mnie słucha.
By dać mi wolę walki i chęci
lecz tak trudno niekiedy odkryć wiarę w
sobie.
Komentarze (2)
Interesujący wiersz, przczytałem z uwagą i daję +, ale
to i owo można by jeszcze w Twoim wierszu poprawić.
jest nadzieja a niepokój o cierpieniu to na wyrost bo
uczucie jest potrzebne i piękne dla każdego Bardzo
ładny wiersz