ZGWAŁCONE MARZENIA...
''Nadzieja to cierpliwośc czekania na to, że spełnią się wszystkie Boże obietnice...'' ks.Twardowski
Zbyt życie kocham,
by niemoc mogła mi je odebrac....
choc pojawiła się bezsilnośc w
zalążku...
nie mniej - postawy swej nie cofnę...
- za długo w pocie szłam,
drogą przez korytarz uliczek krętych, moich
potrzeb nieświadomych....
wytrwam...
Obolała, pośniaczona, poturbowana...
ale silna zamierzeniem...
zastrzeliliśmy naszą miłośc z
karabinu...
do snu składając moje potrzeby...
..nie czuję teraz nic..prócz pustki...
którą chcę zapełnic uczuciem
prawdziwym....
złożyłam zeznania na terapii,
za zgwałcone marzenia...
żal...?.....a niby po co...?
do kogo, reklamacja za moją wrażliwośc
widzenia więcej...?
ważne, że żyję i życ chcę ....
pragnę kochac...lecz nie za dwoje....
bo tak nie warto jest....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.