Zielonooka Pani
W lustrze mych niebieskich oczu,
zatrzymane jej odbicie,
Tak znajome i nieznane,
wielu spyta"Co widzicie?",
Damę piękną i dorodną,
niczym jabłko na jabłoni,
A ja obok zanurzony,
niczym ryba w mętnej toni,
Chciałbym Jej bardzo powiedzieć,
o tym co me serce boli,
Że gdy jestem koło niej,
żaden smutek mnie nie goni,
Lecz to nie jest takie proste,
mówiąc zaś ludzkim językiem,
Jestem chyba zwykłym, tchórzem,
a może i fanatykiem?
Który patrząc na dziewczynę,
widzi także umysł,serce,
A nie tak jak wielu innych,
tylko ciało i nic więcej,
Moja zielonooka Pani,
patrzy na mnie z tej jabłoni,
A ja zaś z mętnej otchłani,
myślę o mej tu agonii,
"Tylko czy naprawdę warto,
niszczyć sen nieuchwytności,
Niegdyś białą, czystą kartką,
Czy to dowód jest miłości?"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.