Zima
Tyle chciałem Ci dać... Gdzieś byłaś, a ja Twoich dłoni szukałem i Twoich ust...
Przepaść między nami coraz większa
Mur rośnie niczym do nieba
Czas gdy byliśmy szczęśliwi razem powoli
kończy się
Kończą się dni, gdzie nasze serca grały
muzyką miłości
Mijamy się…
Bez słów, gestów
Bez głębokich spojrzeń
Bez czułości dotyku kiedyś tak
pożądanego
Nie potrafimy już walczyć o Siebie
Zbliżyć ponownie się do Siebie
Być może za dużo już…
Straconych sił,
Wylanych łez,
Złamanych serc, nadziei na lepszą
przyszłość
Słońce nam zachodzi
Wszystko wygasa powoli, zaciera się
Widzisz to i ja to widzę, bardzo boli
Nasza miłość kiedyś niezwyciężona
Spada jak jesienny liść z drzewa
Czeka nas ciężka zimna zima
Różniliśmy się i jeszcze bardziej się
poróżniliśmy
Inna Ty, inny Ja, inne cele w życiu, inne
plany
Tylko wspólne wspomnienia i marzenia
Dzieli Nas masywna żeliwna brama... Którą Sami wykłuliśmy Której nie potrafimy teraz przejść Która z dnia na dzień zamyka się... Na cztery spusty, na wieczność I już niestety nie otworzy nigdy się.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.