Zła
wziąłeś mnie do rąk
i zacisnąłeś palce
byłam ciepła i kojąca
byłam jasna i lekka
pijana i bezbronna
stukot twardych obcasów
nie wiem czy go słyszałeś
by pojąć, jak może być niebezpieczny
nieosiągalnie twoja widzialnie cudza
resztę dopowiedziało milczenie
niesłyszalne szepty szczerej ciszy
szumiącej głuszy nieistniejących słów
kto mógł przypuszczać że
ostrą krawędzią kartonowego serca
pokroję do krwi krętych kresek
kropel kręgów łez kryształowych
nie chciałeś odepchnąć
nie umiałam odejść
weszłam w twoje dłonie
i zacisnęłam palce
były ciepłe i kojące
były ciche i silne
niewiarygodnie obecny
widziałam zapach
słyszałam obraz
czułam smak dźwięku
i dotykały mnie twoje myśli
paraliżujący prąd ust
piekielna podróż podniebień
albo podniebne piękno półotwartych
powiek
powiem
póki pamiętać pozwalasz
zbyt zmęczona by zasnąć
zbyt zła by zasłużyć
na to o czym śnić mi nawet nie wolno.
Komentarze (4)
przewrotny jest ten świat
Ładnie napisane, daję dużego plusa z podziwem!+
Marzenia nic nie kosztuja:(
Pięknie napisany wiersz, bardzo przyjemnie się czyta,
i podoba mi się :)