zlew pełen gorzkiej kawy
trzęsą mi się ręce
ale nie chce uderzyć w pompatyczny ton
kawa kawa kawa
i dwie krechy z tabaki
wypiłem tyle kawy ze mogę chodzić jeszcze
dwie godziny
a potem i tak zasnę
wszyscy mi mówią ze to lepsze niż siedzenie
na peronie z butelka wina
ale po butelce trzęsą mi się ręce dopiero w
następny dzień
za zimno
kawa kawa kawa
jeszcze jedna i dolecę na księżyc
w sensie stricte
w mieszkaniu tez zimno
dochodzę do momentu w którym książki mnie
nudzą
cierpnie język i brzuch boli
od żelków misiów HARIBO
przed połknięciem odgryzam każdemu głowę
wiem ze każdy to robi
to chyba znaczy ze jesteśmy skończeni jako
rasa
teraz kilka zwrotów które mi się ostatnio
spodobały
„Edyp Eddie” – to nie
moje
„wulgarne gołębie” – tez
nie
„tehniawkowa łuna” – jak
wyżej
kawa kawa kawa
prawo zachowania energii
nie może jak twierdził Freud
być stosowane w przypadku przekształcania
jej
w abstrakcyjne idee
to absurd po prostu
Ainsztajn musiał by bardzo dużo jeść
hahahaha
wielkie czerwone fallusy
rozwożą ludzi do pracy
sprowadzając ich do roli plemników
z trzydniowa żywotnością
psychologia to wspaniała sprawa
zaczynasz się czuć dumny ze jesteś
walnięty
nasz wspaniały kraj może poszczycić
się dwoma utalentowanymi poetami
jeden był zapijaczonym sprzedawczykiem
drugi nie był polakiem
i nie wspominajcie mi nawet
o tej zniewieściałej ciocie Wojaczku
jazz jest zmanierowany
i nie na nastrój który w siebie pompuje
i oddaje na adres zwrotny
kiedyś dam ci różę
skoro jesteśmy w temacie
placebo miłości
mówią ze pustynia
nie rodzi pięknych kwiatów
pejotlu pozwala rozmawiać z bogiem
wiec walić kwiaty
one tego nie potrafią
nie chce się przechwalać
ale moja dusza to pustynia
bóg przynudza (na mszy)
i wcale go nie ma
chyba się rozkręcam
wiec trzeba kończyć
zlew pełen wymiotów z kawy
nie może być zbyt dobry
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.