Złodziej Kasjopei
Chciałem Jej dać gwiazdę z nieba
Więc się wspiąłem na firmament
Wyszarpałem pierwszą z brzegu
I od razu powstał zamęt
Kasjopea zaraz zgasła
Bo to jej wyrwałem gwiazdę
Wielki Wóz wraz z Małym Wózkiem
Rozpoczęły dziką jazdę
Potrąciły Lwa, Skorpiona
I spłoszyły Koziorożca
Wystraszyły tak Barana
Że się zeń zrobiła owca
Rak i Ryby wraz z Wodnikiem
Wymieszane z Mleczną Drogą
Rozbryzgały całe mleko
Tworząc Pannę z mokrą głową
Tak patrzyłem w nocne niebo
Wytrzeszcz oczu, opad szczęki
Blada gwiazda Kasjopei
Zaraz mi wypadła z ręki
Świtu nawet nie czekałem
I uciekłem w mig do domu
Do sypialni się wślizgując
Jak szpieg jakiś po kryjomu
Co Ci powiem ukochana
Jaką mnie obdarzysz miną
Gdy co noc naprawiać niebo
Będę łaził gdzieś z drabiną
Morał taki mam dla panów
Nie kradnijcie gwiazdek z nieba
Mówcie "Kocham" i kochajcie
Bo nic więcej nie potrzeba
Epilog
Nocne niebo naprawione
Już na miejscu konstelacje
Cieszcie się nim zakochani
A ja lecę na kolację
Kobiecie mojego życia dzięki której chaos zawsze staje się porządkiem (choć czasem bywa na odwrót)
Komentarze (22)
Mądry człowiek, który nie chce głosików. Uuuu.....To
lubię!
:))
Krzemanka , nie potrzebuję żadnych głosów , miło że
się podoba
Kasjopea pewnie jest dziś moderatorem i po takim
złodziejskim numerze nie zasłużyłem na punkty :D
Ciekawa sprawa, oddałam głos i tego nie widać:)
Podoba się, w treści i w formie. Miłego dnia.
Podoba się, w treści i w formie. Miłego dnia.
Świetny wiersz. Jak kocha, to gwiazdki z nieba nie
oczekuje:)