złoto...
zasłyszana w internecie; własna aranżacja rymem...
...leciał ptaszek na południe mróz mu zadek
ściskał
wiatr zawiewał mu oczęta i po skrzydłach
świstał spadł na ziemię zamarznięty leżał
już bez ducha
wnet do niego ze swą kosą przyleci
kostucha
przechodziła obok krowa ptaszynę zoczyła
i talerzem z defekacji całego przykryła
ptak się poczuł znieważony lecz ożył gdyż
kupa
swoim ciepłem życie wlała w ptasiego
półtrupa
radość poczuł zaczął śpiewać i cieszyć się
życiem
jednak szczęście krótko trwało było raptem
tycie kot polował niedaleko usłyszał śpiew
błogi chwycił ptaka garstka piórek została
z niebogi
jaki morał z tej powiastki sami
zobaczycie
od zarania scenarzystą najlepszym jest
życie
i powiada że nie każdy kto cię z błotem
miesza
twoich wrogów z win wszelakich w całości
rozgrzesza
i nie każdy kto cię z gnoju wyłowi oczyści
będzie twoim przyjacielem jaki ci się
wyśni
i na koniec najważniejsze jak w owym
lądujesz siedź po cichu a nuż zadek własny
uratujesz
gdyż milczenie jest nitkami złota
przeplatane zaś paplanie zawsze niesie
skutki opłakane...
Komentarze (16)
Moja nuta, świetny wiersz!
Głos że nie wiem!
To taki pendant do Twojego wczorajszego wiersza o
srebrze...
Bajka z morałem, super
Nie wszystko złoto co się świeci...
Jest bajka, jest i morał :) Dobrze napisane .
Pozdrawiam serdecznie :)
Fajnie wyszło, a prawda tak, że każdy przypadek jest
inny, bo z kupy mógł ptaszka wyciągnąć mały Jasio i
się nim zaopiekować:). Pozdrawiam
znana bajka, przypomniana w zgrabnej formie :-)
ale się wykopałem we własną kupę
wyraź "nie" z mojej 2iej linijki
odnosi się tylko do 2iej linijki
a bajka mi się naturalnie podoba
7: no tak.. ale czy milcząc szło
by opowiedzieć tę historię - nie
podoba mi się bajka o ptaszku bo
chociaż 1 ma szczęśliwy początek
Wiersz jest kontrowersyjny i groteskowy, z morałem o
nieprzewidywalności życia i potrzebie ostrożności w
relacjach międzyludzkich.
(+)
noa.m dziękuję za zajrzenie:))
Dobry, pozdrawiam :)
...dziękuję wam kochani za odwiedziny; pozdrawiam
spokojnego dnia życząc:))
Zamarzł wróbelek i pac.. na bezdroże..
Przechodzi koń – leci ciepła kupa.
Ogrzał się wróbelek, ale wyjść nie może..
Idzie kot!.. wyciągnął go... i schrupał
zabierając w krzaki.
A morał jest taki:
Nie każdy oprawcą,
kto cię z gównem zrówna
i nie zawsze ten wybawcą
– kto wyciąga z gówna....
hehe...
Bajka i moral na 102, nawet 107!
lecz punkt (niestety) moge dac tylko jeden. :)))
Pozdrowionka, Stefi. :)
Świetny wiersz i puenta trafna nieustająco.
Głos mój!