Zmartwychwstały i prorocy zombie
Szarak, zielony, reptilianin, facet w
czerni, zapomnij.
Budda, Mahomet, Zaratustra, Mani,
kropki nie stawiam
Pukają się mocno w czoło,
pękają nagrobne płyty.
Komitet kolejkowy zjedzony jako
pierwszy.
Tłum zombie czeka do szóstej rano,
blade twarze żądają krwi i przekąsek.
Smutno na opustoszałych cmentarzach,
zaduszek nie będzie, święci nie balują.
Rozdzwoniły się telefony w porzuconych
trumnach,
trudno z bolesnym krzyżem
skłonić się ku zadumie,
światełko zniczy prowadzi do pustego
dołu.
Brzydale w rozkładzie
kości wzmacniają wapnem,
pielgrzymują do Ziemi Świętej.
Śliwkowy znoszony kostium
łatami odpadającą, przegnitą skórę
zszyli grubymi nićmi.
Ręce wyciągnięte do przodu
wskazują kierunek marszu,
samotne dziąsła nie tęsknią za zębami
gwiżdżą dając znak że nadchodzą.
Jerozolimski kapelusz nakrył
przestronne katakumby
na wypoczynkowych zestawach
rozkładają się prorocy, bliscy i obcy
nie od dziś i do dziś.
Prowadzili wiernych nieświadomie
ale zawsze w to miejsce.
Do Grobu Pańskiego nie pukaj
nikt nie otworzy.
Wyją syreny,
zombie bez trudu wyrywają języki,
uwalniają dźwięk z pustego gardła.
Odważny kapłan zaprasza wszystkich
na Rezurekcje o szóstej rano,
głazu nie trzeba odsuwać
nikogo tam nie ma.
Komentarze (4)
Tekstu tego wiersza nie można
przeczytać i powiedzieć
lakonicznie; mocny, dobry i.t.p.
Nad tym tekstem trzeba pochylić
głowę i analizować każdy wers
aby zrozumieć jego przesłanie.
Ten wiersz z pewnością jest
tego wart. Moje gratulacje
Pro-gnostyku:}
Ciekawy mocny przekaz. Pozdrawiam.
Wiersz do mnie przemawia puenta kluczowa:)
no mocny, mocny przekaz... jak zwykle u Ciebie.
Może nieco przydługi?
Pozdrawiam świątecznie:)