Zmęczone oczy
Zgłosiłem moją niewładzę w ręce
I zobaczyłem białą postać
Mocno podświetloną
Niską
Ładną
Z nutą udręki w oczach
Rozświetliła moją pustą skorupę
Lekkie spękania na jej powierzchni
przeszyła jasność
Bardzo bolesna
Płomień zajął ubranie
Włosy
Skórę
Spaliłem się cały
I wstałem
Ale nic sie nie zmieniło
A postać zniknęła
I nawet nie zapytałem jej o imie
Skorupa już nie piecze bo zasklepiła się do
końca
Zmęczony jestem wzrokiem
I resztą niepewnych już zmysłów
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.